Dzikość cywilizacji

Dzikość cywilizacji

 

Są pokoje z widokiem i bez. Moim zdaniem dotyczy to także tekstów. Te z widokiem dają głębszy oddech, perspektywę.

 

Jaki z tego pożytek? Najogólniej rzecz ujmując, najpierw taki, że czytelnicze spełnienie jest w nie wpisane wprost, ale oprócz tego unosi się też lekko ponad nimi, dając przestrzeń dla takich odbiorców, którzy mają ochotę na coś więcej. I to więcej też dostają.

Filmów zresztą również to dotyczy. Czy Green Book jest filmem z widokiem? Tego nie wiem. Jest na pewno filmem, na który „masowy” odbiorca powinien udać się masowo, moim zdaniem (jeśli jeszcze się nie udał). I będzie to prawdopodobnie jeden z najprzyjemniejszych obowiązków z dziedziny „do zaliczenia”, przed jakimi postawiła nas ostatnio nasza złowieszcza cywilizacja. Chciałabym, żeby wszystkie filmy z gatunku „familijnych” były tak udane jak Green Book. Rzutki i wzruszający nośnik empatii i tolerancji. Idealny na nasze czasy. Hollywood pełną gębą, ale są też smaczki dla koneserów. No i jest Viggo O Poetyckim Spojrzeniu Mortensen, wymiatający jako italiano Vallelonga.

Zarzut, że takie cofnięcie się do lat 60. ubiegłego wieku (kiedy dyskryminacja na tle rasowym była jednak w Ameryce w fazie agresywnej) może wprowadzić nas w stan sytego samozadowolenia na zasadzie, że to już prehistoria i widać czarno na białym (nomen omen), jaki progres mamy na koncie, uważam za przejaw niepoprawnego optymizmu. Wydaje mi się, że trzeba ciągle profilaktycznie odświeżać w sobie to elementarne uczucie OBRZYDZENIA w stosunku do łatwości, z jaką ludzie potrafią w ułamku sekundy zrzucić maskę kultury i cywilizacji, uwierającą tak przerażająco ich blade twarze. Jaka zatrważająco cienka jest granica między kulturą a naturą, a raczej wynaturzeniem. Włos się na głowie jeży. I nie tylko w kinie nadal, niestety.

Takim kręcącym nosem na Green Book optymistom radzę w tej sytuacji obejrzeć Szczęśliwego Lazzaro, film zrobiony przez Alice Rohrwacher, Włoszkę, i zadumać się uczciwie nad naszą aktualną XXI-wieczną cywilizacją, która na pewno różni się od tej sprzed 50 lat. Czym? Może tym, że nie ma niewolnictwa? Tak myślicie?

Szczęśliwy Lazzaro to jest na pewno film z widokiem. Z widokiem rozdzierającym, co wzmacnia do siły ciosu obuchem w środek czaszki świetna ostatnia scena. To jest film odważny, który nie boi się symboli i ekscentryczności, wyczarowujących wspólnie wizję świata, w którym żyliśmy wszyscy i żyjemy, tu i teraz.

 

Szczęśliwy Lazzaro

Szczęśliwy Lazzaro, reż. Alice Rohrwacher, prod. Włochy/Szwajcaria/Francja/Niemcy, 2018

Brak odpowiedzi

Dodaj odpowiedź