04 sty i nie rozdziawiaj tak ust, wyglądasz jak debil *
– Jak to właściwie było? – spytałem. – To znaczy w czasie wojny.– No, prawie tak jak zwykle. Trochę trudniej zdobywało się żywność, ale niewiele się zmieniło. Niemcy byli zwykłymi ludźmi, takimi jak my. Z niektórymi poznaliśmy się bliżej. Wybraliśmy się nawet do nich w odwiedziny po wojnie.– Do Niemiec?– Tak, tak. A kiedy musieli stąd wyjechać w maju czterdziestego piątego roku, zadzwonili i powiedzieli, że jeśli chcemy, możemy wziąć sobie różne rzeczy, które zostawiają. Oddali nam najlepsze trunki. I radio. I wiele innych rzeczy.O tym, że dostawali prezenty od Niemców przed kapitulacją, słyszałem. Ale wtedy Niemcy przychodzili do nich do domu.– Zostawili te rzeczy? A gdzie?– W takim jednym miejscu, na usypisku kamieni – wyjaśniła babcia. – Zadzwonili i wytłumaczyli nam dokładnie, gdzie mamy szukać. Poszliśmy tam wieczorem i rzeczywiście leżały, tak jak mówili. Byli bardzo życzliwi, co do tego nie ma żadnych wątpliwości.To znaczy, że babcia i dziadek wspinali się po usypisku kamieni w majowy wieczór w czterdziestym piątym, szukając trunków zostawionych przez Niemców?
(Karl Ove Knausgård, Moja walka. Księga pierwsza, WL)
Tak Karl Ove Knausgård, autor znanej serii Moja walka, mierzy się ze świadomością, że jego babcia i dziadek musieli się gramolić gdzieś pod górkę (wprawdzie byli wtedy całkiem młodzi), żeby odebrać frykasy pozostawione dla nich przez wojennych okupantów, którzy kończyli misję. Rzecz dzieje się w Norwegii. Traumy brak. A powieść Moja walka jest o wojnie, ale nie o takiej, i dlatego pojęcie esesman nie pasuje tu w żadnym wymiarze, ani ścisłym, ani metaforycznym, choć postacią centralną opowieści jest syn babci, ojciec Karla Ove, też oprawca, wypełniony śmiechem i pogardą, cumulonimbus gigant, determinujący aurę, w jakiej dorastali jego synowie. „Od wielu lat usiłowałem pisać o ojcu, ale mi to nie wychodziło, z całą pewnością dlatego, że temat był zbyt bliski mojego życia i nie dawał się tak łatwo ująć w inną formę, która jest przecież warunkiem literatury” – pisze Knausgård.
Więc wymykał się ujęciu trudny temat, nie pozwalał ugryźć się w żaden sposób, aż wreszcie wpadł bystry Norweg na pomysł, że wyrzuci z siebie to wszystko (literalnie), uzewnętrzni cały ten miks, który bełta mu się uporczywie w głowie, co przełożyło się wydawniczo na sześć dość opasłych tomów.
„Nagły wstyd był w moim dzieciństwie jedynym uczuciem, jakie pod względem intensywności mogło się mierzyć ze strachem, oczywiście obok nagłej wściekłości, a wszystkie te trzy emocje łączyło to, że w nich ginąłem”. (Moja walka)
Dzieci o rodzicach: Karl Ove Knausgård o ojcu, Magdalena Tulli o matce. Forma Tulli to szczupłość i zwięzłość. Knausgård za to rozwiązuje język, płynie rzeką od dna do powierzchni, wzdłuż i wszerz, najczęściej po przekątnej, ale to nie jest wyprawa w poszukiwaniu straconego czasu.
__________________________________________
* cytat z: Karl Ove Knausgård, Moja walka. Księga pierwsza, Wydawnictwo Literackie
Brak odpowiedzi